Byliśmy dzisiaj w naprawdę niesamowitym parku narodowym. Nazywa się Arches (Łuki). Jest w nim tylko jedna droga, długości ok 25 mil i kilka odbić w bok.
Cały park jest skalisty i bardzo kolorowy – kamień jest soczyście czerwony, miejscami butelkowo zielony a niebo intensywnie błękitne. Same skały tworzą niesamowite kształty – momentami wyglądaką jakby za chwilę miały runąć, jak na przykład balanced rock. Inne są w kształtach łuków, skąd park wziął swoją nazwę. Jeden z łuków zawalił się kilka lat temu.
Jest strasznie sucho i gorąco – przy wjeździe przypominają o konieczności posiadania galona wody na osobę. My na termometrze odnotowaliśmy 95F przy bezchmurnym niebie. W parku spotkaliśmy parę Polaków z Warszawy.
Zapraszam do podziwiania galerii na dole!
Opisuję to wszystko jadąc samochodem w kierunku Wielkiego Kanionu. Dzisiejszą noc spędzimy we Flagstaff, 100 mil o południowego punktu obserwacyjnego kanionu.
Słońce zaszło jakąś godzinę temu i na tle różowego nieba majaczy Monument Valley – popularna sceneria westernów. W radio leci Country. Tylko to dobrze odbiera, oprócz radia religijnego. Tym ostatnim nasz kraj i USA jak słychać się nie różnią.







